Po Klewkach
I tak... Z ekipą 8 osób ustawiłem się o 19 pod garażem z rowerami. Jeden dzieciak był za mały na rower i poszedł ogarniać inne sporty. Z pozostałymi ogarneliśmy się pod ośrodkiem i ruszamy. Najpierw po betonowych płytach, tempo jest mocne, każdy szarżuje:) Z betonowych płyt zjeżdżamy do lasu, takiego jak w Borze. Jest piach, kręci się coraz gorzej. Franek łapie glebę. Ogarniamy się i drzemy dalej wśród pięknego lasu. W pewnym momencie moja specjalność - krzaki... odwrót. Znajdujemy ścieżkę którą dojeżdżamy do betonowych płyt. Hugo jedzie wolno, pomagam mu zmienić przerzutkę. Ogień przez las, pierwszy zjazd, są kałuże i grząski piach. Dzieciaki mega zasuwają i się bawią. Ekipa Rysia jest na prawdę konkretna i ostro drze pod górkę po piachu. Robi się późno więc szukam drogi powrotnej. Gdy dzieciaki czekają na mnie wjeżdżam sprawdzić drogę i urywa mi się pedał - miazga. Całą drogę powrotną jadę na jednym, zerwał się gwint. Pod ośrodkiem meldujemy się o 20:30. Wszyscy zadowoleni:) Ja jeszcze jadę nad jezioro pomóc z łódkami. Tereny są spoko, taki pofałdowany Bór:)
":)"