Byłem na rowerze...
Wtorek, 27 listopada 2012
· Komentarze(0)
...po czterech miesiącach przerwy! Nie wiem czy pisałem w poprzednich wpisach ale moim czasem wolnym na nowo zawładnęły rolki, więc rower poszedł w "małą" odstawkę:)
Ustawiłem się z Tomkiem na trasę którą poprowadził lajtowo, tak bym mógł sobie przypomnieć jak się jeździ. Na pierwszych kilkuset metrach musiałem się w ogóle przyzwyczaić do roweru bo teraz jeżdżę tylko miejskim.
Traska była krótka ale konkretna z jednym fajnym zjazdem polną drogą. Trochę mi się poprzypominały stare czasy nocnych jazd:)
Z nowości chciałbym napisać że Tomek mnie niszczy na zjazdach. Szybko mi znikało jego tylne światło z pola widzenia. Ale mogę się wytłumaczyć (hehe) nieznajomością terenu i słabą baterią w lampce.
Ustawiłem się z Tomkiem na trasę którą poprowadził lajtowo, tak bym mógł sobie przypomnieć jak się jeździ. Na pierwszych kilkuset metrach musiałem się w ogóle przyzwyczaić do roweru bo teraz jeżdżę tylko miejskim.
Traska była krótka ale konkretna z jednym fajnym zjazdem polną drogą. Trochę mi się poprzypominały stare czasy nocnych jazd:)
Z nowości chciałbym napisać że Tomek mnie niszczy na zjazdach. Szybko mi znikało jego tylne światło z pola widzenia. Ale mogę się wytłumaczyć (hehe) nieznajomością terenu i słabą baterią w lampce.