Wiele pól - wiele atrakcji!
Pogoda w ubiegłym tygodniu była jaka była... każdy widział. Więc nie chcąc pchać się w tereny typu Jamna itp. postawiliśmy z Tomkiem na bliższe tereny i głównie takie po za lasem.
Padło na Chełm, Bardo i Rezerwat Herby. Jako że taka trasa byłaby krótka dołożyłem od siebie Dział nad Gogołowem:)
Spakowaliśmy się do żaby koło 8:30 i w drogę. Na krajówce był jakiś wypadek... z udziałem rowerzysty:/ Więc trochę wyjazd z Rzeszowa nam zajął... W korku stało też kilka innych samochodów z rowerami na dachu, pewnie jechali na CK w Jaśle:)
Dojechaliśmy do Wielopola Skrzyńskiego (stąd mieliśmy startować) i po krótkiej ogarniawce, smarowaniu się jakimś hardkorowym pestycydem na kleszcze, ruszyliśmy w kierunku terenu!
Na sam początek od razu w dupę dał podjazd asfaltowy. Po chwili asfalt się skończył i dojechaliśmy do nawierzchni która królowała tego dnia: piękne szuterki wśród pól:)
Żeby nie było nudno już pierwsza fotka. Góra Chełm już się pokazała:)
Wykorzystując ładną pogodę zabrałem ze sobą swoją lunetę do aparatu która wzbudziła u Tomka małe zdziwienie:)
Dalej ruszyliśmy ku głazowi o nazwie Dudniacz. Specjalnie włączyłem GPS żeby jej nie przeoczyć gdyż myśleliśmy że będzie to coś w stylu bliskiej Rzeszowa skały w Rezerwacie Mójka:) Gdy GPS wskazał że jesteśmy w pobliżu na środku drogi szutrowej ukazała nam się płaska skała o średnicy 2m... trochę poszydziliśmy że to nie może być to, i że chyba byśmy się nieźle przejechali jakbyśmy sobie obrali taki cel jadąc z Rzeszowa:D Po chwili w lewo odbijała ścieżka ku właściwej skale :) Robi wrażenie jak na taki pojedynczy okaz.
Dudniacz w całej okazałości. Tu można poczytać trochę lokalnych guseł o tym dziwolągu:)
Widok z góry
Przemierzając kolejne kilometry świetnym szutrem jeden z naszych rowerów zaczął popiskiwać więc zrobiliśmy krótką przerwę na serwis. Warunkiem postoju miała być miejscówka z widokami... Długo nie musieliśmy czekać :)
Chełm coraz bliżej. Dalej na prawo Pasmo Klonowej Góry.
Po środku wyróżniająca się Cergowa
I "mały" zoom :) Po lewej Kamień nad Jaśliskami koło którego jechaliśmy niebieskim szlakiem kilka tygodni temu.
Jeżeli się dobrze przypatrzeć po prawej stronie zdjęcia widać zarys Łopennika w Bieszczadach.
Po serwisie i fotkach przed nami był tylko fajny zjazd szutrowy który kończył jazdę po lajtowym terenie. Wjechaliśmy do Parku Krajobrazowego i żółtym szlakiem zaczęliśmy iść w kierunku szczytu Chełma. Słowo "iść" jest tu dość ważne gdyż rzeczki płynące po szlaku, wyrobiły rynnę na środku drogi i ciężko było jechać krawędzią drogi by nie wjechać do zasyfionej rynienki:) Na szczęście podejście było krótkie i po chwili znaleźliśmy się w pobliżu szczytu. Po zlokalizowaniu najwyższego punktu zawróciliśmy na szlak i zaczęła się jazda:) Przeorany przez wodę, lekko zasyfiony szlak był dość wymagający przy zjeździe ale zabawa była niezła. Po krótkiej zabawie na zjeździe przyszło nam się zmierzyć z Bardem. Końcówka podjazdu była hardkorowa;) Sytuacja podobna jak na Chełmie, przeorany szlak, stromo, mokro, kamienie - prowadzenie, krótkie na szczęście:)
Pod Bardem
Polanka pod szczytem
Na górze spotykają się ze sobą trzy szlaki, my dalej trzymaliśmy się żółtego który prowadził grzbietem po krętym singielku.
Ciężki wybór:)
Dalej nasz szlak prowadził już tylko w dół... szybka jazda bo kamieniach, patykach i czasem paprociach sięgających metra:) Zjazd zaliczony do tych dających frajdę i zachęcający do eksplorowania tych terenów w przyszłości...:) Po wyjechaniu z lasu w Hucie Gogołowskiej tereny jak z Beskidu Niskiego - łaki, cisza, lasy... perfekt! Zrobiliśmy sobie przerwę w tych okolicznościach, w lokalnym fanzonie przy sklepie, po czym ruszyliśmy trochę nawiązując do żółtego szlaku gdyż jego prawidłowy przebieg dawał wiele do życzenia;) Gdy już do niego wróciliśmy przeprowadził nas przez jakąś łąkę, czyjeś podwórko i fajny podjazd w lesie (który oczywiście fajnie by się jechało w drugą stronę). No nic... pomyśleliśmy że pewnie będzie jakiś spoko zjazd jak już wyjedziemy, niestety, znakarze kazali nam jechać asfaltem... takiego wała! Wyręczyliśmy ich i znaleźliśmy sobie rekompensujący zjazd w lesie:) Kolejny dobry do kolekcji.
Wylądowaliśmy w Gogołowie, wioski znanej z wyciągu narciarskiego, kościółka drewnianego, drzewodludów i przeszerokich panoram!!! Trochę nas wysterowali bo wyasfaltowali przestromy podjazd pod górną stację wyciągu ale im wybaczę za widoki:)
Kościół w Gogołowie
Bociek
Stok w Strzyżowie sfotografowany z miejsca obok stoku w Gogołowie:)
Tam byliśmy
Brama Frysztacka, W tle Strzyżów wraz ze stokiem, po prawej Pasmo Jazowej wraz z Herbami
Gogołów
Bełczi:) Inne kundle powinny się od niego uczyć! Na rowerzystów się nie szczeka!
W tle Beskid Niski (rejony Wątkowej)
Krzyż na Liwoczu, tego dnia ścigali się tam CykloKarpatowicze
Nie wiem czy dobrze rozpracowałem symulację ale jak się dobrze przypatrzeć to widać nadajnik na Jaworzynie Krynickiej:)
A tutaj w tle mamy najwyższe szczyty Beskidu Sądeckiego w tym Radziejową
Drzewolud:)
Jego ziomki
Stok narciarski w Gogołowie
Sucha Góra
Zoom:)
Zrobiłem panoramę z tamtego miejsca ale nie umiem wrzucić linka do dużej rozdzielczości. Więc tutaj jest odnośnik do niej na Picassie gdzie można kliknąć lupę i przybliżyć
Tyle fotek z Działu (albo Dziołu, taką pisownię widziałem). Dalej poniósł nas zjazd szutrowy do Frysztaka. Szybki dłuuuuuuugi :) Zrekompensowało to hardkorowy podjazd na Dział:) Miejscówka została okrzyknięta mianem epickiej i godnej powrotu... Na prawdę polecam każdego kto lubi widoki i niezbyt hardkorowe tereny leśne i błotne:)
We Frysztaku przerwa na Pepsiurę i podłączamy się pod zielony szlak. Nie zawiódł nas i ładnie poprowadził przez las szeroką trochę rozjechaną przez leśny sprzęt drogą. Udało nam się ją trochę skrócić i zjechaliśmy do Stępiny. Z czego słynie miejscowość każdy wie:)
A no z tego:)
Było nawet otwarte ale nie chciało nam się włazić do środka... pomknęliśmy ku lasom:) Dorwaliśmy niebieski szlak prowadzący grzbietem jakiegoś wzniesienia. Znów szutry, pola i widoki... prędkość i kamienie... Extreme Style uchwyt na GPS się poddał w tym terenie, upierdzielił się przy korzeniu :) Już drugi raz się posypał od nowości... a pierwszym razem nawet nie na rowerze! :D
Niebieski szlak, jest tym samym niebieskim prowadzącym przez Herby i Pasmo Jazowej. Skierowaliśmy się w ten nieznajomy teren zaciekawieni gdyż większość rowerzystów uważa go za przedobry do MTB. Początek trochę zniechęcił, strome podejście na którym naniesione było multum patyków, liści. Wszystko po ostatnich opadach. Przyzwyczajeni i doświadczeni w brnięciu w podobne dziadostwo ostro ruszyliśmy ku skałkom. Czasami stromizna była iście wysokogórska:) Ale w końcu jest! Grzbiet! Tutaj zrozumiałem że należy się temu miejscu szacun :) Ostre single, kamienie, strome zbocza pasma... ideał! Gdzieniegdzie rower trzeba było wpychać ale w takim terenie wybaczam:)
Skałki porozrzucane w lesie
Na górze największej z nich
Ścianka
Skałka
Kolejna do kolekcji:)
Przejazd wspaniałym rezerwatem zwięczył zjazd przeszybkim i krętym szutrem w kierunku Markuszowej. Kurcze ja tu wrócę! Całe pasmo musi zostać przejechane:)
Dalej nic nie znaczący asfalt w kierunku drogi powiatowej w której odbiliśmy na pola prowadzące nas do auta. Nie zaskoczę pisząc że większość trasy to szuter z małym wyjątkiem w postaci lasu który trochę postraszył nas gdyż w połowie zaczął przypominać Jamną:) Po kilku dobrych km zrozumieliśmy skąd wzięła się nazwa WIELOPOLE Skrzyńskie:) Chyba już nie muszę tłumaczyć do jakich wniosków doszliśmy:)
Tutaj wycieczka już się prawie kończy ale nie byłoby to dziwne gdyby coś się nie przydarzyło w jej trakcie? Nie może być tak że wycieczka kończy się beż żadnej przygody? A no nie może :) Kurde, nie uwierzyłem sam w to gdy stojąc w pokrzywach wysokości roweru słyszałem auta jeżdżące po Wielopolu a nie mogłem się ruszyć dalej gdyż każdy metr w przód dawał przyrost krzakom o kilka cm! Masakra! Na sam koniec droga która miała nas doprowadzić do centrum wsi stała się zakrzaczonym polem kończącym się lasem z jakimś mega rowem:) Kolejny w karierze odwrót i szukanie nowej drogi:) Na szczęście nie było daleko ale pokrzywy swoją robotę zrobiły:)
Mocno skatowani słońcem dotarliśmy do centrum, spakowaliśmy sprzęt i mega zadowoleni ruszyliśmy w dom:)
Filmik z trasy, kilka ciekawszych momentów:) Koniecznie HD 720p!
Mapa w niektórych miejscach wyznaczona na pałę i stąd różnica w km:)